Stryszawa – Sucha Beskidzka.
Wyjazd do Stryszawy nie był zaplanowany. Prawdę mówiąc nie miałem pojęcia, o tym co ma do zaoferowania pod względem szlaków rowerowych najbliższa okolica. W domu nie miałem żadnych map obejmujących swym zasięgiem tę część Beskidów. Wrzuciłem szybko rower do samochodu i nawet nie pomyślałem o zmianie opon na terenowe. Miałem cichą nadzieję, że w Suchej Beskidzkiej będzie w sobotę do godziny 14 otwarta informacja turystyczna. Udało się, nabyłem mapkę, zatem mogłem usiąść przy kominku i zacząć planować trasy. Agroturystyka gdzie spędziliśmy kilka dni była usytuowana prawie na końcu miejscowości. Z okna roztaczał się świetny widok na pasmo Jałowieckie i przełęcz Przysłop. Miejscowość o tej samej nazwie co przełęcz, była jednym z punktów na rowerowej trasie.
Najpierw jednak musiałem zjechać (ok 6 km w dół!) w dolinę Stryszawki i dojechać do kościoła pw. św. Anny a dopiero przy nim odbiłem w lewo na Przysłop. Tu czekał mnie z kolei podjazd – ponad 4 km. No cóż taki urok gór, gdzie wartości zjazdów i podjazdów podaje się w kilometrach. Ale to nie pora by się rozczulać. Świeciło słońce i jak na prawie połowę listopada było całkiem ciepło do tego fantastyczne widoki. Przysłop to beskidzki przysiółek malowniczo położony na stokach Magurki (872 m n.p.m.) Można tu jeszcze zobaczyć stare drewniane domy, liczne przydrożne kapliczki. Odbijając w lewo zahaczyłem o Spyrki by nacieszyć oko widokami na Babią Górę, po czym zjechałem do klasztoru Karmelitów Bosych.
Ponieważ do Suchej Beskidzkiej dojechałem bardzo szybo, postanowiłem wrócić do Stryszawy przez przełęcz Lipie. Ponoć nazwa przełęczy (położona na wysokości 516 m n.p.m.) wzięła swą nazwę od sędziwej Lipy, która liczy sobie ok. 200 lat. Cała trasa jest bardzo łatwa do pokonania na każdym rowerze, bardzo urozmaicona krajobrazowo. Niestety ale na szlakach nie spotkałem żadnego turysty.
Przejechałem ok 45 km, ślad jest niekompletny bo wyjątkowo mój garmin szalał. Mapa w nowym oknie lub ślad wycieczki dostępny pod GoogleEarth Stryszawa-Sucha.kml
