Rowerem przez Spisz

Rowerem przez Spisz

Jest taki region rozciągający się na pograniczu dwóch państw Polski i Słowacji o ciekawej historii i odrębności etnograficznej a nazywa się Spisz. Cała kraina ma powierzchnię 22 tyś. km2 z czego tylko 195,5 km2 leży po stronie polskiej. Polski Spisz zwany też Pieninami Spiskimi wciśnięty jest pomiędzy Podhalem, Gorcami, Pieninami i okolony rzekami Białką i Dunajcem. Wyjątkowość tego regionu widoczna w kulturze, architekturze, języku i tradycjach jest zapewne spowodowana  wypadkową wielu wpływów m. in. polskich, węgierskich, słowackich, niemieckich i wołoskich.

Niestety ale ta ciekawa kraina nie została przez nas dokładnie odkryta. Czeka na nas jeszcze Spisz po stronie słowackiej, w międzyczasie powstała nowa trasa rowerowa Velo Dunajec, przez Magurę Spiską przejechaliśmy tylko samochodem w drodze do Bielańskiej jaskini, na dodatek w wyniku awarii karty straciliśmy wiele fajnych zdjęć.

Nie każda rowerowa trasa, którą sobie wytyczyliśmy bądź z tych proponowanych w przewodnikach okazała się w pełni polecenia. Nie wszędzie nasze opony dawały radę. Przejazd przez mokre wręcz błotniste drogi i łąki w górach był wyjątkowo wymagający. Trafiliśmy na kilka stromych podjazdów. Wszystko to sprawiało, że  kilometry wolno przybywały. Nagrodą były widoki i rozległe panoramy.

Jako bazy wypadowe obraliśmy dwa kempingi:  Polana Sosny w Niedzicy oraz  Goralský Dvor w Haligovce. Z nich realizowaliśmy wycieczki przez Spisz i Pieniny. Śmiało możemy polecić oba kempingi z naciskiem na Polanę Sosny. Relacja ceny do jakości świadczonych usług, czystość oraz możliwość zorganizowania wolnego czasu na różne sposoby to główne atuty.

Na rozgrzewkę słynna ścieżka Droga Pienińska wzdłuż Dunajca.

Część tworzonego obecnie szlaku Velo Dunajec przejechaliśmy zanim na dobre powstała jego koncepcja. Wyruszyliśmy z kempingu Polana Sosny w Niedzicy lewą stroną Dunajca do Sromowce Niżne, tam przez kładkę na drugą stronę rzeki od Czerwonego Klasztoru Drogą Pienińską do Szczawnicy. Powrót zaplanowaliśmy stroną słowacką przez wieś Leśnicę.

Najciekawszy pod względem krajobrazowym jest niewątpliwie odcinek między Czerwonym Klasztorem a Szczawnicą wzdłuż przełomu Dunajca. W dole rwąca rzeka ze spływającymi tratwami flisaków i coraz częściej pontonów raftingowych powyżej strome skalne ściany pienińskich szczytów. W wielu relacjach/opisach ten właśnie odcinek przedstawiany jest jako najpiękniejsza ścieżka rowerowa w Polsce a nawet jedna z najpiękniejszych w Europie. Sądzę, że jest to zachwyt nieco przesadzony. Zważywszy zwłaszcza na fakt, że właśnie ten odcinek ma zaledwie 9 km. Dziś już mało kto zastanawia się nad tym jak powstała ta droga i jak mocna była ingerencja w środowisko. Czy gdyby obecnie zrodził się pomysł budowy takiej ścieżki od zera, to nie zostałby zahamowany przez ekoterrorystów?

Wokół Jeziora Czorsztyn.

Dziś wokół Jeziora Czorsztyn w większości prowadzi asfaltowa droga rowerowa zwana przez niektórych Velo Czorsztyn. Stanowi ona fragment rowerowego szlaku wokół Tatr będącego też częścią Velo Dunajec (w ok. 30 %). Niestety znaczną część pętli wokół Jeziora Czorsztyn pokonaliśmy drogami publicznymi. Odcinek ze Sromowce Wyżne w stronę Haluszowej biegnie drogą gminną. Na przełęczy Osice odbiliśmy w lewo i niebieskim szlakiem pieszym przez Halę Majerz dojechaliśmy do Czorsztyna. Trudy podjazdu i nierówności na hali rekompensowały widoki. Odwiedziliśmy pawilon Pienińskiego Parku Narodowego i ruiny zamku Czorsztyn. Dalej, nadal drogami lokalnymi przez Kuszkowice dojechaliśmy do Dębna.

Obecnie droga Velo Czorsztyn biegnie wzdłuż jeziora nowym traktem. Prawie każda miejscowość nad jeziorem Czorsztyńskim ma ciekawą historię i oferuje wiele atrakcji turystycznych. Mieliśmy dużo szczęścia, bo bez kolejki i tłumów udało nam się zwiedzić drewniany kościół pw. Św. Michała Archanioła w Dębnie. Ze względu na walory historyczno-artystyczne obiekt został wpisany na listę UNESCO. Kolejna miejscowość – Frydman jest jedną z najstarszych spiskich wsi i kryje tajemnicze podziemna  – piwnice winne z początku XIX wieku. Na zwiedzanie zamku Dunajec w Niedzicy polecamy zarezerwować oddzielny dzień i połączyć to z wycieczką na zaporę i do elektrowni wodnej. Z lokalnym folklorem można zapoznać się w muzeum w starym spichlerzu w Niedzicy.

Przez wioski polskiego Spiszu – Dursztyn, Trybsz, Łapsze Wyżne, Łapsze Niżne i Niedzicę.

Pierwotny plan zakładał przejazd czerwonym szlakiem przez Cisówkę, górę Żar z punktem widokowym do Dursztyna i dalej do Trybsza, powrót przez Łapsze Wyżne i Łapsze Nżne. Niestety ale za Barwinkową Górą daliśmy za wygraną. Wycieczka rowerowa okazała się mocno terenowym wyzwaniem. Szlaki piesze i rowerowe są tak słabo oznaczone, że ma się wrażenie, że istnieją tylko jako projekty. Dodatkowo część dróg była zniszczona przez wywóz drewna z lasu i musieliśmy szukać alternatywy. Tak przez wyboisto-podmokłe łąki a właściwe hale wypasowe udało nam się dotrzeć do wsi Dursztyn. Trybsz był naszym punktem zwrotnym. Wieś może poszczycić się prawdziwą perłą architektury sakralnej na polskim Spiszu – drewnianym kościółkiem pod wezwaniem św. Elżbiety Węgierskiej.

Od Łapsze Wyżnego mogliśmy złapać oddech – tu zaczął się szybki  zjazd asfaltem przez Łapsze Niże do Niedzicy. Według ustnych przekazów przed wiekami Łapsze Wyższe zamieszkiwała ludność wołoska, obecnie część mieszkańców przyznaje się do narodowości słowackiej – istny tygiel kulturowy. Przejechaliśmy ok 43 km

Spisz na pograniczu polsko-słowackim – Łapszanka przez Kacwin i Osturnię.

Nasza kolejna rowerowa pętla przez Spisz objęła Niedzicę, Kacwin, Osturnię, Łapszankę, Łapsze Wyżne i Łapsze Niżne. Dla lepszej precyzji można dodać, że ta cześć Spiszu zwana jest Zamgurzem. Większa część trasy przebiegła lokalnymi, asfaltowanymi drogami o małym ruchu. Spisz jest krainą, która do dziś zachowała pewną odrębność i różni się nieco od bliskich sąsiadów z Pienin i Podhala. Pod względem etnograficznym polski Spisz, pomimo niewielkiego obszaru, wyodrębnił trzy odmiany  o charakterystycznej gwarze i stroju ludowym. Niestety, ale te niewątpliwie ciekawe elementy folkloru nie są na co dzień widoczne. Zwłaszcza jeśli jest się tam jedynie przejazdem.

W Kacwinie z obiektów wartych zobaczenia nie odnaleźliśmy dawnych spichlerzy tzw.  „Sypańców”, oraz młyna wodnego.

Kolejna na trasie miejscowość Osturnia to leżąca po słowackiej stronie łemkowska wieś. Część wsi została uznana za żywy skansen i utworzono „Rezerwat Ludowej Architektury”. W strefie ścisłej ochrony przeważają budynki drewniane o cechach tradycyjnych, które dostrzec można też w nielicznych, nowych lub remontowanych obiektach. Osturnia ma niewielu mieszkańców. Są to głównie starsi, rdzenni  mieszkańcy oraz niewiele nowych, napływowych głównie z większych miast. W Osturnii spędziliśmy ponad dwie godziny na rozmowie z Mirko mieszkającym w chacie nad samym Osturniańskim Potokiem.

Do naszego punktu zwrotnego tj. do Przełęczy nad Łapszanką (945 m n.p.m.) dotarliśmy z dużym opóźnieniem. Nad naszymi głowami zaczęły się zbierać ciężkie chmury i niestety ale przysłoniły  przepiękny widok na panoramę Tatr i Magurę Spiską.

Przejechaliśmy ok 47 km

Przez Przełęcz nad Łapszanką na Przełom Białki

Przełęcz nad Łapszanką zdobyliśmy ponownie, dojeżdżając od strony Łapsze Niżne wzdłuż Potoku Kacwińskiego, dalej wokół rezerwatu Niebieska Dolina i Pieskowego Wierchu. Niestety tym razem pogoda była niesprzyjająca. Im wyżej tym większe mleko. Na Przełęczy nad Łapszanką widoczność spadła do kilku metrów i zrobiło się chłodno. Pojechaliśmy dalej na przełom Białki. Dokładna pełna nazwa to Rezerwat przyrody Przełom Białki pod Krempachami. Rezerwat obejmuje jedynie krótki odcinek pomiędzy skałkami Kramnicą i Obłazową, na których są wytyczone trasy wspinaczkowe. Dzień był dżdżysty i mglisty, zatem mało przyjazny turystyce rowerowej. Przez Krempachy, Dursztyn i Łapsze Niżne szybkim tempem wróciliśmy na kemping.

Przejechaliśmy 60 km

Rowerem przez najmniejszy park narodowy Słowacji.

Na chwilę przenieśliśmy się na kemping na Słowacką stronę. Sympatyczny właściciel przywitał nas mocnym trunkiem, oprowadził po obiekcie i poinformował, że po drugiej stronie rzeki rozpoczęło się rykowisko. Długo będziemy pamiętać donośne ryki jeleni, które o zmroku wydawały się być jeszcze bardziej przeraźliwe. Kemping znajduje się w granicach Słowackiego Pienińskiego Parku Narodowego.

Ten najmniejszy park Słowacji o pow. 37,5 km2 dostępny jest dla rowerzystów. Przebiega przez niego kilka szlaków rowerowych oraz kilka singli w okolicach Lechnicy. Warto oderwać na chwilę wzrok od górskich krajobrazów i przenieść się na polską stronę do doliny Grajcarka i uzdrowiska Szczawnica.  Jaworki i Szlachtowa to połemkowskie wsie, w których dziś ciężko doszukać się różnorodności kulturowej i etnograficznej. Odnajdziemy ją na pewno w Pienińskim Muzeum, które objęło promocją dorobek i dziedzictwo regionu przygranicznego Małopolski.

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top