Rowerem do Mirosławca. Pojezierze Wałeckie.
W ostatni, wakacyjny weekend wybraliśmy się do „kwatery” Kłębowiec aby stamtąd eksplorować Pojezierze Wałeckie.
Pierwszego dnia obraliśmy kierunek zachodni z punktem zwrotnym w Mirosławcu.
Ponieważ byliśmy ograniczeni czasowo przejazd odbył się w szybkim tempie. Na krótki postój pozwoliliśmy sobie jedynie w okolicy Dębołęki, gdzie przy polnej drodze rosną wyśmienite śliwki węgierki. Wokół unosiły się już zapachy późnego lata – owocowe spady, i skoszone zboża.
Mirosławiec to niewielkie miasteczko liczące nieco ponad 3 tys. mieszkańców.
Na przełomie XVIII i XIX w. specjalnością ówczesnego Märkisch Friedland była produkcja i handel gęsimi piórami do pisania, opanowane przez ludność żydowską.
Ciekawostką dotyczącą współczesnych lokalnych produktów Mirosławca jest woda gazowana Żywiec Zdrój, która pozyskiwana jest z tutejszego ujęcia Św. Jana a nie, jak sądzi wielu z okolic Żywca.
Dzieje Mirosławca związane są też z lotniskiem wojskowym, które powstało tu jeszcze przed II wojną światową (na rozkaz Hitlera). To w okolicach tego lotniska w styczniu 2008 roku doszło do katastrofy samolotu CASA C-295M,w której zginęło dwudziestu żołnierzy Sił Powietrznych. Niewątpliwie dużą atrakcją przyrodniczą są stada żubrów, które można spotkać w okolicach Mirosławca. Niestety nam po raz kolejny nie udało się ich zaobserwować.
Droga powrotna odbyła się w tempie bardziej treningowym niż turystycznym. Na chwilę zajechaliśmy tylko nad jezioro w Piecniku, gdzie spotkaliśmy trzech Niemców przemierzających Polskę na motorach. Panowie wykombinowali sobie ciekawe miejsce na nocleg (fotogaleria)
Przed godziną osiemnastą stawiliśmy się na umówioną kolację.
Podsumowanie
Przejechaliśmy 71 km. Mapa w nowym oknie lub ślad trasy dostępny pod GoogleEarth Miroslawiec.kml