Odpowiednio zabezpieczeni nie odczuliśmy jak bardzo zimna była nocka. Rano po szybkim śniadaniu spakowaliśmy cały nasz dobytek, uregulowaliśmy płatności na recepcji i wyruszyliśmy w stronę półwyspu Reddevitzer Höft. To wąski przesmyk o szerokości 500 m i długości 3 km kończący się klifem. Alt-Reddevitz – Prora. Dzień drugi.
W Middelhagen skusiliśmy się na kawę i ciasto w kawiarni Zum Froschkönig (U króla żab), sernik i makowiec określiłabym na przeciętne, za to obsługa była przesympatyczna. Plan wycieczki obejmował również Südperd (przylądek południowy) nieopodal wsi Thiessow na półwyspie Mönchgut, jednak z powodu braku słońca nie udaliśmy się w tamtym kierunku. Mönchgut oznacza dobra mnichów – w średniowieczu obszar ten należał do zakonu cystersów. Obecnie znaczna cześć półwyspu to rezerwat przyrody Naturschutzgebiet Mönchgut do którego należy 8 obszarów, wśród nich wypomniany Reddevitzer Höft i Südperd. Cześć rezerwatu w miejscowości Lobbe obejmuje ochroną zalesione klify i płycizny morskie.
Kolejnym obszarem, który zobaczyliśmy to Nordperd (w obrębie miejscowości Göhren) – nazwa „perd“ wywodzi się z języków słowiańskich i oznacza: występ, wyskok, przewagę, czyli właśnie, to czym jest: wystającym skrawkiem lądu nad wodą. Tutaj tabliczki informacyjne nakazywały zejść z roweru – strefa przeznaczona dla ruchu pieszego.
Göhren do końca XIX wieku była to rolniczo-rybacka wieś . Dopiero połączenie linią kolejową z Potbus przyczyniło się do znacznego rozwoju miejscowości. Powstała ponad 100 lat temu kolejka wąskotorowa zwana Rasender Roland (Szalony/Pędzący Roland) dziś jest jedną z największych atrakcji wyspy. Warto nadmienić, że wagoniki ciągnie tu najprawdziwszy parowóz a pomocnik maszynisty umorusany jest węglem.
Podobnie jak Göhren również Baabe i Sellin mają imponującą zabudowę w stylu kajzerowskim. Na szczególną uwagę zasługuje molo w Sellin, które uznawane jest nawet za symbol – znak rozpoznawczy wyspy. Na końcu mola można skorzystać z niebywałej okazji: zanurzyć się w Bałtyku w specjalnej gondoli i podziwiać podwodne, morskie życie.
Z Sellin udaliśmy się szlakiem pieszym w kierunku Binz. Droga prowadziła głównie przez las, miejscami trudno było przejechać rowerem i trzeba było pchać cały ekwipunek po wybojach.
W ponad 1000 ha bukowym lesie na samym wzgórzu Tempelberg (109 m n.p.m.). wznosi się pałac myśliwski Granitz. Niestety ale nie zwiedziliśmy go, ponieważ czujny personel zauważył buty rowerowe, które mogłyby zniszczyć posadzkę. Grzecznie zostaliśmy poproszeni o opuszczenie holu pałacowego.
W Binz większość budynków przy przepięknej promenadzie zachowana jest w stylu architektury zdrojowej. Można dostać oczopląsu od licznych zdobień: balkonów, wieżyczek płaskorzeźb, kolumn, ogródków kwiatowych, wykuszy. W ciepłych promieniach słońca spędziliśmy około pół godziny siedząc na ławeczce.
Na nocleg wybraliśmy Campingplatz Meier w Prora – tu nie byliśmy już jedynymi cyklistami pod namiotem, obok nas rozbiła się para, która przyjechała tandemem.
Dla bardziej wymagających zamiast Naturcampingplatz w Alt-Reddevitz polecam kemping w Göhren. Przejechaliśmy ok. 60 km. Mapa w nowym oknie lub ślad wycieczki dostępny pod GoogleEarth Rugen d2.kml
< Dzień 1 | Dookoła wyspy Rügen | Dzień 3 >